Zator - Wadowice - Zakopane - Kraków - wycieczka

      4 czerwca 2017r. uczniowie klas 4a i 6ab wyjechali na wycieczkę na południe naszego kraju.

       5 czerwca o godzinie 9.00 dotarliśmy w okolice Oświęcimia, do Zatoru, by w Energylandii oddać się absolutnemu szaleństwu. W tym największym parku rozrywki w Polsce przez 5 godzin korzystaliśmy z wielu atrakcji, jakie to miejsce oferuje. Na początku dokładnie przestudiowaliśmy mapę parku, by wybrać obszary, do których chcemy dotrzeć. Zaczęliśmy od jazdy na Roller Coasterach: Dragonie, Formule, Mayanie, Energusiu, Bumerangu,  a następnie po wielu emocjach, jakie te atrakcje nam dostarczyły, zrelaksowaliśmy się w strefie basenowej. Pogoda nas tego dnia rozpieszczała, więc szybko przebraliśmy się w kostiumy kąpielowe i z ogromną przyjemnością zanurzyliśmy się w kojącej wodzie. Był też czas na wygrzewanie się na leżakach. Po odpoczynku ruszyliśmy do kina 7D, odważni uczniowie weszli do Tunelu Strachu, a następnie skorzystaliśmy z karuzeli, na której jeździliśmy na kucykach.

     W drodze do naszego pensjonatu zatrzymaliśmy się w Wadowicach. Nie muszę nikomu przypominać, że to rodzinne miasto naszego patrona – Jana Pawła II. Tutaj przeszliśmy szlakiem papieskim: zobaczyliśmy dom, w którym mieszkał Karol Wojtyła, Bazylikę, do której uczęszczał na msze, a także odnaleźliśmy cukierenkę, gdzie Ojciec Święty chodził po maturze na kremówki. Trzeba przyznać, że to bardzo klimatyczne miejsce. Duże wrażenie na nas zrobiła Bazylika, gdzie m.in. znajduje się fotel naszego patrona. Jest tam wiele rzeczy, które związane są z Karolem Wojtyłą. Kremówki papieskie bardzo nam smakowały, niektórzy uczniowie na jednej nie poprzestali. Po zwiedzeniu Wadowic pojechaliśmy prosto do pensjonatu „U Hanki” w Murzasichle, które położone jest 6 km od Zakopanego. Tam zjedliśmy obiadokolację, rozpakowaliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się do łóżek, bo nasza podróż była bardzo wyczerpująca, a poza tym kolejnego dnia czekała nas długa wędrówka.

     6 czerwca to drugi dzień naszego pobytu na Podhalu. Tego dnia z naszym przewodnikiem tatrzańskim, Panem Tomaszem Szybką, wybraliśmy się nad Morskie Oko. To był prawdziwy sprawdzian naszej kondycji! Po drodze wygodnie się idzie, ale jest ona długa i wymagająca. Wysiłek nasz rekompensowały nieziemskie widoki, a to co zobaczyliśmy na końcu naszej podróży, jednogłośnie orzekliśmy, warte było naszego wysiłku. Oceńcie sami… Nad Morskim Okiem każdy z nas zrobił milion zdjęć, ten krajobraz na długo zostanie w naszej pamięci. Tego dnia nad naszymi głowami krążyły czarne chmury, dlatego nie zdecydowaliśmy się na wejście nad Czarny Staw pod Rysami. Zawsze na pierwszym miejscu stawialiśmy bezpieczeństwo naszej grupy. Wieczorem, po obiadokolacji, zorganizowaliśmy dyskotekę. Nasz kierowca, Pan Grzegorz Zorczykowski, jest wokalistą zespołu i uwielbia śpiewać. W czasie potańcówki wykonał on kilka utworów, które usłyszeli nasi koledzy z Sandomierza i Opartowa. Wykony tak im przypadły do gustu, że poprosili o pozwolenie udziału w zabawie. Wszyscy wspólnie pląsaliśmy do 22.00, a po imprezie posprzątaliśmy i poszliśmy spać.

     7 czerwca pogoda nas nie rozpieszczała. Ale i tak to nam nie przeszkodziło w naszej wyprawie. Tego dnia zwiedziliśmy Kuźnice, Muzeum fauny i flory podhalańskiej, a także kolejką linową wjechaliśmy na Kasprowy Wierch. Na początku szczyty gór otulały ciemne chmury i było zimno. Ale z biegiem czasu pogoda poprawiła się, zrobiło się ciepło i szczyty gór odsłoniły się. Naszym oczom ukazały się wtedy niesamowite widoki. Każdy z nas był pod ich wrażeniem. Przewodnik tatrzański, Pani Paulina, opowiedziała nam bardzo ciekawą historię związaną z II wojną światową i Kasprowym Wierchem. Miejsce to było ważnym punktem pracy kurierów podziemia. Jeden z kurierów cudem uratował się ścigany przez gestapowców – wyskoczył z kolejki i zsunął się po śniegu. Po wojnie został ratownikiem i wielokrotnie wjeżdżał na to wzniesienie.

     Po zjeździe z Kasprowego Wierchu zwiedziliśmy Zakopane, kupiliśmy pamiątki na ulicy Krupówki, wjechaliśmy kolejka naziemną na Gubałówkę, by stamtąd podziwiać piękną panoramę Zakopanego i otaczających go gór. Wieczorem, po obiadokolacji, podnosiliśmy swoją kondycję fizyczną – szóstoklasiści rozegrali mecz w piłkę siatkową, a czwartoklasiści grali w ringo. Obok naszego pensjonatu znajdował się też plac zabaw, więc można było również tam spędzić czas. Wieczorem, zmęczeni jak zwykle, poszliśmy spać, by nabrać sił przed kolejnym wyzwaniem.

     8 czerwca rano wyruszyliśmy do Doliny Kościeliskiej. To malownicze miejsce, nie jest ono trudne do pokonania. W dolinie tej położona jest też Jaskinia Mroźna. Mierzy ona 700 m, panuje w niej stała temperatura - 7 stopni. W niektórych miejscach jest ona trudna do przebycia – trzeba poruszać się kucając, należy patrzeć pod nogi, ponieważ w niektórych miejscach na dnie jest woda. Mimo wszystko udało nam się bez większych problemów przejść przez tę jaskinię. Chłopcy z pobytu w niej są bardzo zadowoleni, dziewczynki natomiast odnosiły wrażenie, że za chwilę skały runą – nie czuły się komfortowo. Nasz przewodnik – Pani Paulina – bardzo ciekawie opowiadała nam o roślinności i zwierzętach tego regionu. Zdobyliśmy wiele cennych informacji.

     Nasze wszystkie wycieczkowe  wysiłki tego dnia zrekompensował nam pobyt w termach w Bukowinie Tatrzańskiej. Przebywaliśmy tam 3 godziny i wszyscy oddawaliśmy się relaksowi. Termy te to kompleks 9 basenów umieszczonych w budynku i na świeżym powietrzu. Zjeżdżalnie, masarze, woda o różnej temperaturze – z uciech tych z radością korzystaliśmy. Całe zmęczenie minęło bezpowrotnie, więc wieczorem mieliśmy siły na pożegnalnego grilla w izbie góralskiej. Oprócz tradycyjnego posiłku mieliśmy wtedy okazję spróbować tradycyjnych serów góralskich - oscypków. Sporej grupie dzieci one smakują, więc nasi uczniowie zajadali się nimi do woli.

     Ostatni dzień naszej podróży – 9 czerwca - spędziliśmy w Krakowie. Zwiedziliśmy Wawel, Stare Miasto, zobaczyliśmy okno, z którego z wiernymi rozmawiali papieże, udaliśmy się do Sukiennic, Kościoła Mariackiego (w kościele widzieliśmy odsłonę ołtarza autorstwa Wita Stwosza), a także wysłuchaliśmy hejnału płynącego z wieży. W porze obiadowej odwiedziliśmy restaurację, gdzie podawane są dania włoskie. Pizza wykonana ze zdrowych, świeżych produktów wszystkim smakowała. Po posiłku spacerkiem udaliśmy się do autokaru i w późnych godzinach nocnych wróciliśmy do Prostek.

     Ta pięciodniowa wycieczka wszystkim na długo zapadnie w pamięci. Cudownych widoków, czystego, pachnącego lasem powietrza, lodowatej wody w potokach, fantastycznej atmosfery i przemiłych ludzi nie zapomnimy nigdy. Mamy nadzieję, że uda nam się tam jeszcze wrócić i znów zachwycać się pięknem Podhala i okolic.

     Ze swej strony chcemy serdecznie podziękować naszym sponsorom, którzy dofinansowali nasz wyjazd. Dziękujemy z całego serca Paniom Monice Sut i Ewie Ratkiewicz, a także Panu Pawłowi Ratkiewicz, którzy wsparli naszych uczniów i dzięki którym mogliśmy zobaczyć więcej.

Organizatorki wyjazdu: Barbara Merska i Agnieszka Purzeczko